czwartek, 25 lipca 2019

8/45

Dzisiejszy post podzielę na dwie części.

Na początku zacznijmy od rzeczy złych, by na samym końcu móc się czymś pocieszyć :
- waga stoi w miejscu, albo po prostu mam zepsutą wagę (obstawiam raczej to pierwsze)
- od dwóch lat czekałam na wyjazd w góry który nie wypali, ponieważ w przyszłym tygodniu ma cały czas padać ;(
- mam już dość tych wakacji, czuję się bardzo samotna, muszę gdzieś wyjechać bo zwariuję będąc cały czas w tym samym miejscu

Teraz rzeczy dobre:
1)Dzisiaj po raz pierwszy od dłuuugiego czasu zrobiłam tyle rzeczy przed śniadaniem ( bo zazwyczaj jem je ok. godzinę po przebudzeniu).

 - moja motywacja wynikła z ostatnich przemyśleń, otóż często patrząc na jakieś gwiazdy z piękną figurą i wspaniałym życiem każdy odczuwa nutkę zazdrości. Tak naprawdę rzadko człowiek myśli o tym ile te osoby musiały się napracować i ile razy musiały cierpieć, by dojść do tego co dzisiaj mają. Ich droga do celu nie polegała na oglądaniu całych sezonów seriali w ciągu dnia i obżerania się na kanapie. Musieli ćwiczyć, uczyć się wielu trudnych rzeczy, panować nad sobą, swoimi emocjami i zachciankami. Nie przestawali walczyć o swoje marzenia. Mimo łez, mimo przeszkód i utrudnień.-

Tak więc, wracając do dnia dzisiejszego. Wstałam o 7:00 i po ogarnięciu się wyszłam pobiegać. Nie będę kłamać- było ciężko, ale byłam z siebie dumna, że się nie poddałam. Później wyszłam na spacer z psem (polecam mieć psa, bo to naprawdę dobry trener personalny;). Wymęczył mnie on niesamowicie. Zrobiłam sobie śniadanie, ale zanim je zjadłam stwierdziłam, że pomedytuję. Wszystko było by ok, gdyby nie to że aplikacja mi się zacięła i zamiast medytować 10 minut medytowałam 20. Dziękuję ci telefonie, dzięki tobie mogłam naprawdę się wyciszyć😂. Nie no, tak na serio, zobaczyłam że 20 min to jest naprawdę masa czasu, którą często potrafię zmarnować wchodząc "tylko na chwilkę" na instagrama lub inne tego typu aplikacje. Zdecydowałam więc, iż od jutra postaram się ograniczyć korzystanie z internetu. Oczywiście wszystko powoli, bo na pewno nie dam rady całkowicie z tego zrezygnować.
2) Także dzisiaj po raz pierwszy od chyba roku "przeniosłam się do innego świata" czytając książki, jeśli wiecie o co mi chodzi. To jest to uczucie kiedy po oderwaniu się od lektury kompletnie nie ogarniasz rzeczywistości. Mimo, że brzmi to trochę dziwnie, to jest to naprawdę wspaniałe.
No i przez to czytałam 3h😅.

Teraz czas na bilans:
Śniadanie: owsianka z owocami (406kcal)
Przekąska: serek wiejski, pomidor, krówki- dostałam z Łodzi, musiałam spróbować, przepraszam (423kcal)
Obiad: awokado, banan, 2 kiwi (288kcal)
Kolacja: jogurt jagodowy (132kcal)
RAZEM: 1249 kcal

Co do biegania- czas: 13:55min,  dystans: 2,3km (miejmy nadzieję że następnym razem będzie lepiej;)

 Do jutra kochani:*




3 komentarze:

  1. tak mocno🙈 Koniecznie gdzieś wyjedź jeśli masz taką możliwość, nawet niedaleko, ale zawsze to coś.
    Z bieganiem nie ma co się spieszyć. Na pierwszym treningu można przebiec 3 km nawet ciągiem, niektórzy nawet 5 km, ale z treningu na trening umierają coraz bardziej zamiast budować tę siłę biegową. Uważaj na siebie 💜 i trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jeszcze na szybko, słuchaj ciała jak biegasz, to jedyna rada której jestem pewna i mówię prosto z mostu każdemu kto zaczyna biegać ;)

      Usuń
  2. Bieganie w terenie jest niesamowicie relaksujące - jakiekolwiek negatywne, dręczące nas uczucia i emocje możemy wybiegać. Ja niestety muszę czekać na okres jesienno-zimowy jeżeli chodzi o bieganko na dworze (niestety, bycie alergikiem to zło) więc muszę zadowolić się bieżnią. Tak btw to zaraz chyba sobie pomedytuję, już długo nie miałam takiej całkowitej chwili dla siebie... Trzymaj się :) i dziękuję za inspiracje!

    OdpowiedzUsuń