środa, 28 sierpnia 2019

~1~

Witajcie kochani!
Dzisiejszy dzień był dla mnie masakryczny. Od rana niemiłosiernie bolała mnie głowa. Do tego temperatura 32 C w cieniu. Szło się ugotować.
W takie dni mój mózg wysiada. Chyba 5 razy próbowałam czytać, a raz oglądać serial i za każdym razem po kilku minutach orientowałam się że kompletnie nie rozumiem słów.
No i wyszło na to że dzisiaj nie robiłam praktycznie nic :/
BILANS:
Śniadanie: owsianka z jabłkiem i nektarynką (178kcal)
Przekąska1: ogórek małosolny, kapusta kiszona (53kcal)
Przekąska2: banan, arbuz (179kcal)
Obiad: 2 ziemniaki, kukurydza, kasza kuskus (326kcal)
Kolacja: borówki, śliwki, serek wiejski light (307kcal)
RAZEM: 1042 kcal
Aktywność: 1h spaceru, 15min tańca

Przynajmniej bilans wyszedł ok. Gdyby nie ten serek wiejski to byłby dziś dzień wegański, ale musiałam jakoś uzupełnić białko.
Powiem wam że nie mam już siły tłumaczyć rodzicom dlaczego nie chcę jeść czerwonego mięsa i smażonego mięsa. Jem tylko mięso białe lub ryby- wszystko to gotowane,na parze, grillowane lub pieczone.
Oni nie zrozumieją tego że brzydzi mnie tłuszcz wyciekający ze schabowych, a samo jedzenie czerwonego mięsa nie sprawia mi przyjemności. I jeszcze te argumenty: " jak byłaś mała to jakoś ci smakowało". Jak byłam mała to nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego co jem i czym jestem karmiona.
Trochę boli mnie to, że ich teksty odnośnie tego co jem zaczyna powtarzać mój brat. Ostatnio powtórzył to nawet przy mojej koleżance, kiedy nakładała lody to on: " no to nawet ty będziesz mogła zjeść bo jest bez mięsa". Nie rozumiem tego sposobu myślenia, że "prawdziwe mięso to schabowy albo smażone pulpety" i powinien jeść je każdy bo będzie miał niedobory. Ahhh dobra. Co bym pisała to i tak niczego nie zmieni. Będę jadła to co chcę i przyjmowała na siebie wszystkie komentarze ze strony najbliższych. Dam radę, będę silna.
Żeby nie było- kocham swoją rodzinę, ale myślę że każdy musi gdzieś wyrzucić z siebie to co go rani od wewnątrz.
Teraz jest burza i deszcz. Uwielbiam taką pogodę. Jest to poniekąd relax dla moich uszu. Wynagrodzenie całego beznadziejnego dnia.
Do jutra :*



4 komentarze:

  1. U mnie też są straszne upały :/ ale na szczęście dzisiaj tez padało i była burza ^^ Nie dziwie Ci się, że wkurzają Cię komentarze, na temat tego co jesz - łączę się w bólu. Super bilans <3 Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale piękne to pierwsze zdjęcie!
    Bilans ładny. A komentarzami się nie przejmuj, ważne żebyś czuła się dobrze sama ze sobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostań przy swoich postanowieniach :D przecież ty wiesz, co chcesz jeść, a co nie :)

    https://ciche-niejadki.blogspot.com/

    zapraszam do mnie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładny bilans, upały powinny się skończyć mniej więcej wraz z tygodniem, później może będzie lepiej ;)
    Nie zamartwiaj się komentarzami tego typu, ważne jest, abyś nie zmuszała się do czegoś tylko ze względu na ich zdanie


    I jeżeli Ci to nie przeszkadza, to wstawię tutaj link do mojego bloga, dopiero zaczynam, ale cóż. Jeśli miałabyś może czas i chęci, to zapraszam :"))
    https://osobnosc.blogspot.com/

    Trzymaj się i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń